Męskie bieganie

Biegniesz. Oczywiście wybrałeś długi dystans i oczywiście każdy mięsień twojego ciała mówi, że ma serdecznie dość tych męczarni. A jeszcze nie przebiegłeś nawet połowy.

Przed tobą dostrzegasz biegaczkę. Jest jeszcze daleko, ale już dostrzegasz, że jest atrakcyjna. Tutaj warto uświadomić niebiegających, że zdecydowana większość biegaczek jest bardzo ładna, zwłaszcza z tyłu. Wysportowane, jedrne pośladki w obciskających je szczelnie sportowych leginsach czynią je bardzo miłymi dla oka. Szczególnie, że są w ruchu. I szczególnie, że zazwyczaj biegaczki nie mają problemu z nadwagą.

Tak więc biegniesz za tą atrakcyjną biegaczką i twój organizm, chociaż nawet byś się przed tym bronił, dostarcza nowy zastrzyk hormonów, wśród nich jeden, całkiem ciekawy. I przez te swoje lekkomyślne działania, nagle mięśnie, które jeszcze przed chwilą prosiły Cie o kilka sekund odpoczynku, zapominają o całym tym zmęczeniu i ruszają. Rozciągają się i skurczają jakby to była już meta, a za nią  kosmicznie wygodna leżanka.

I z tego to właśnie powodu doganiasz ową niewiastę i niestety, pomimo pięknego widoku, mięśnie pracują dalej ze wzmożonym tempie i ją wyprzedzasz. Co implikuje smutny fakt, że już nie będzie pracujących pośladków. Ale przecież nie zwolnisz, prawda?
Nie chcesz chyba pokazać kobiecie, że jesteś facetem, co nie daje rady, nieprawdaż? Zatem pomimo braku widoku biegniesz dalej.

Biegniesz biegniesz, zostawiasz niewiastę z tyłu i wtedy, kiedy już duma i hormony przestają działać, zwalniasz. Mięśnie znowu przypomniały sobie, że w sumie to nie trenowałeś zbyt dużo i znowu zaczynają tupać i chodzić z kąta w kąt prosząc o chwilę odpoczynku na pobliskiej trawie.

W ten sposób powoli wiara i nadzieja na zakończenie biegu umiera i pewnie byś uległ i spoczął pod parasolką z zimnym piwem w ręku gdyby nie fakt, że przed tobą ujrzałeś kolejną zgrabną biegaczkę…

Męskie bieganie

Dodaj komentarz